Wszak we wtorek ( to będzie 16-sty) wieczorem jadę na wieś do kuzynek. Komputer co prawda jest, ale na litość boską, wole wyjść na dwór. Więc na Howrse może wpadnę, na czat też, ale na pewno nic nie będę dodawać ani pisać. Mam zamiar się nacieszyć tą końcówka lata. A no i nie wiem kiedy wruce, ale raczej tydzień tam posiedzę.
~ Fambucył, znany też jako Asaki
Tenebris Equum
niedziela, 14 sierpnia 2016
sobota, 13 sierpnia 2016
Informacja
Excalibur będzie niedostępny od 15 do 22 października, proszę więc nie pisać do niego żadnych wiadomości na howrse ani e-mailu. Opowiadania kierowane do niego uzyskają kontynuacje po powrocie ogiera.
Od Toriel
Dziś rano postanowiłam już więcej nie być sama i dołączyłam do pewnego malutkiego stada. Na razie poznałam tylko jednego z przywódców białego ogiera Excalibura, wydawał się bardzo oschły i traktował mnie z ostrożnością. Ale myślę że w środku nie jest taki a zachowuje się dlatego że chce jak najlepiej dla stada. Postanowiłam objąć stanowisko uzdrowiciela bo to coś na czym się zam i chcę być przydatna, ale do tego potrzebowałam kilku ziół więc wybrałam się po nie do pobliskiego lasu. Były one bardzo obfite w różnorakie rośliny i owoce ale nigdzie nie mogłam znaleźć królewskiego zioła, pamiętam że rośnie ono w górach. Ale czy tutaj mamy jakieś góry? Nie zdążyłam się spytać o nie ogiera, a jeszcze nie znam tak dobrze terenów. Westchnęłam i z rezygnacją spojrzałam na niebo, nagle coś przeleciało obok mnie. Wystraszona odskoczyłam na bok i spojrzałam w tamtym kierunku. Moim oczom ukazała się piękna kremowo-biała klacz ze skrzydłami.
- Wystraszyłam cię? - Spytała i uśmiechnęła się do mnie.
- Może troszeczkę. - Zaśmiałam się.
- Wybacz mi nie chciałam. Jestem Esmeralda jedna z przywódców tego stada. Ty musisz być nową klaczą prawda?
- Tak, jestem Toriel ale mów mi Tori. - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. - Czy mogłabyś mi pokazać gdzie są góry?
- Góry? Hmm... Są na północ od tego lasu. Czemu chcesz się tam udać?
- Szukam ziół, a jedno z nich rośnie tylko tam.
- Rozumiem, jesteś uzdrowicielką?
- Tak, dziękuję za pokazanie drogi.
- Nie ma za co, do zobaczenia później Tori. - Odpowiedziała Esmeralda i wzbiła się w powietrze.
Uśmiechnęłam się do niej na pożegnanie i ruszyłam drogą wskazaną przez klacz. Moja podróż na szczęście nie trwała długo, wzgórza znajdowały się niedaleko lasu w którym szukałam ziół. Zaczęłam powoli wspinać się na skały gdy nagle za sobą usłyszałam ryk. Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam wielkiego brązowego niedźwiedzia. Drapieżnik patrzył się na mnie dzikim wzrokiem zawył jeszcze raz i zaatakował mnie łapą, spadłam ze skał i uderzyłam w ziemie. Usłyszałam jak coś pęka, powoli wstałam nie złamałam żadnej z nóg więc co to było? Stanęłam na przeciwko niedźwiedzia i wyprostowałam się.
- Sam tego chciałeś - Powiedziałam cicho. Chciałam przyzwać ognień ale nie udawało mi się to, na moje oko spłynęło coś mokrego. O nie! Czyżby mój róg pękł? Drapieżnik ryknął i uderzył mnie drugi raz łapą, nie zdążyłam odskoczyć i znów wylądowałam na ziemi. W głowie mi huczało a moje nogi były jak z waty, niedźwiedź stanął nade mną i obnażył kły. Chciałam go kopnąć ale nie mogłam zapanować nad drżeniem.
- Odejdź stąd... - Szepnęłam i zamknęłam oczy. Czyżby to był mój koniec? Nagle usłyszałam dziwny huk, powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Excalibura stojącego na tylnych nogach tuż przed niedźwiedziem. Drapieżnik również stanął na nogi i zamachnął się łapą, ogier odskoczył w bok , odwrócił się tyłem i kopnął do w pierś. Niedźwiedź zatoczył się w tył i ryknął, opadł na cztery łapy i zaszarżował na przywódcę. Ale ten zamiast odskoczyć zrobił to samo.
- Co robisz? On jest silniejszy od ciebie. - Powiedziałam, chciałam wstać i pomóc ale moje ciało było sparaliżowane przez strach.
Zwierz był coraz bliżej otworzył pysk i miał już rzucić się na ogiera gdy ten podskoczył do góry i wylądował na jego grzbiecie. Usłyszałam charakterystyczny chrzęst łamanych kości, odwróciłam głowę i zamknęłam oczy.
- Co tutaj robiłaś?
Otworzyłam oko i zobaczyłam Excalibura nachylającego się nade mną.
- Ja...Ja szukałam ziół.. - Szepnęłam.
- Sama? W górach?
Kiwnęłam potakująco głową po moim czole spłynęła stróżka krwi, zapomniałam o moim rogu... Teraz gdy jest uszkodzony nie mogę używać swoich mocy. Powoli podniosłam się na nogi,w głowie mi się zakręciło i zatoczyłam się do tyłu.
- Aż tak mocno cię zranił? - Spytał biały ogier i chwycił mnie nim upadłam.
- Ahh... Nie aż tak, ale uszkodził mój róg.. - Westchnęłam.
( Excaliburze dokończysz? )
- Wystraszyłam cię? - Spytała i uśmiechnęła się do mnie.
- Może troszeczkę. - Zaśmiałam się.
- Wybacz mi nie chciałam. Jestem Esmeralda jedna z przywódców tego stada. Ty musisz być nową klaczą prawda?
- Tak, jestem Toriel ale mów mi Tori. - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. - Czy mogłabyś mi pokazać gdzie są góry?
- Góry? Hmm... Są na północ od tego lasu. Czemu chcesz się tam udać?
- Szukam ziół, a jedno z nich rośnie tylko tam.
- Rozumiem, jesteś uzdrowicielką?
- Tak, dziękuję za pokazanie drogi.
- Nie ma za co, do zobaczenia później Tori. - Odpowiedziała Esmeralda i wzbiła się w powietrze.
Uśmiechnęłam się do niej na pożegnanie i ruszyłam drogą wskazaną przez klacz. Moja podróż na szczęście nie trwała długo, wzgórza znajdowały się niedaleko lasu w którym szukałam ziół. Zaczęłam powoli wspinać się na skały gdy nagle za sobą usłyszałam ryk. Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam wielkiego brązowego niedźwiedzia. Drapieżnik patrzył się na mnie dzikim wzrokiem zawył jeszcze raz i zaatakował mnie łapą, spadłam ze skał i uderzyłam w ziemie. Usłyszałam jak coś pęka, powoli wstałam nie złamałam żadnej z nóg więc co to było? Stanęłam na przeciwko niedźwiedzia i wyprostowałam się.
- Sam tego chciałeś - Powiedziałam cicho. Chciałam przyzwać ognień ale nie udawało mi się to, na moje oko spłynęło coś mokrego. O nie! Czyżby mój róg pękł? Drapieżnik ryknął i uderzył mnie drugi raz łapą, nie zdążyłam odskoczyć i znów wylądowałam na ziemi. W głowie mi huczało a moje nogi były jak z waty, niedźwiedź stanął nade mną i obnażył kły. Chciałam go kopnąć ale nie mogłam zapanować nad drżeniem.
- Odejdź stąd... - Szepnęłam i zamknęłam oczy. Czyżby to był mój koniec? Nagle usłyszałam dziwny huk, powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Excalibura stojącego na tylnych nogach tuż przed niedźwiedziem. Drapieżnik również stanął na nogi i zamachnął się łapą, ogier odskoczył w bok , odwrócił się tyłem i kopnął do w pierś. Niedźwiedź zatoczył się w tył i ryknął, opadł na cztery łapy i zaszarżował na przywódcę. Ale ten zamiast odskoczyć zrobił to samo.
- Co robisz? On jest silniejszy od ciebie. - Powiedziałam, chciałam wstać i pomóc ale moje ciało było sparaliżowane przez strach.
Zwierz był coraz bliżej otworzył pysk i miał już rzucić się na ogiera gdy ten podskoczył do góry i wylądował na jego grzbiecie. Usłyszałam charakterystyczny chrzęst łamanych kości, odwróciłam głowę i zamknęłam oczy.
- Co tutaj robiłaś?
Otworzyłam oko i zobaczyłam Excalibura nachylającego się nade mną.
- Ja...Ja szukałam ziół.. - Szepnęłam.
- Sama? W górach?
Kiwnęłam potakująco głową po moim czole spłynęła stróżka krwi, zapomniałam o moim rogu... Teraz gdy jest uszkodzony nie mogę używać swoich mocy. Powoli podniosłam się na nogi,w głowie mi się zakręciło i zatoczyłam się do tyłu.
- Aż tak mocno cię zranił? - Spytał biały ogier i chwycił mnie nim upadłam.
- Ahh... Nie aż tak, ale uszkodził mój róg.. - Westchnęłam.
( Excaliburze dokończysz? )
Nowa klacz Toriel
Imię: Toriel ale można mówić do niej Tori
Płeć: Samica
Wiek: 7 lat
Rasa: Jednorożec
Charakter: Toriel jest bardzo dobrym i opiekuńczym koniem, troszczy się o każdego ze stada. Jest bardzo łagodną klaczą dlatego woli unikać walk, chociaż jak jest zmuszona do tego to daje z siebie wszystko. Uwielbia też słuchać żartów innych. Nie najlepiej znosi odmowy.
Cechy charakterystyczne: Niebieskie oczy oraz niebieski tatuaż na szyji.
Cechy fizyczne: Smukła z długimi chudymi nogami.
Moce:
- przyzwanie błękitnego ognia
- leczenie
- przywołanie dowolnej rośliny
- wymazanie pamięci
Stanowisko: Uzdrowiciel
Hierarchia: reszta stada
Historia: Dawno temu Toriel posiadała szczęśliwą syna Arsiela i ukochanego Asgora. Aż do czasu gdy jej młody źrebak przyprowadził do domu innego rannego, młodego konia. Tori razem z domownikami zajęli się nowym przybyszem jak najlepiej umieli. Po krótkim czasie młody konik dołączył do jej rodziny, ale ich szczęście nie trwało długo ponieważ źrebak zachorował. Toriel próbowała ją uleczyć ale jej starania spełzły na niczym i po krótkim czasie jej adoptowane dziecko zmarło. Załamany Arsiel chciał położyć ciało siostry na złotych kwiatach, więc w tym celu udał się do lasu. Niestety tam zaatakowali go ludzi. Zrozpaczona Toriel uciekła stamtąd i nie chciała już tam wracać. Zaszyła się w lesie i od tej pory mieszka sama.
Partner: Nie ma już partnera
Rodzina: Zmarły syn Arsiel
Dodatkowe informacje:
- Lubi zbierać złote kwiaty
- Jej ulubionym pokarmem są ślimaki :)
piątek, 12 sierpnia 2016
Neutralnosć.
Zawarliśmy nasz pierwszą neutralność z watahą Eternal Wolves.
~Asaki
~Asaki
Od Esmeraldy cd Asaki'ego
Teraz zrozumiałam, przyszedł zobzczyć moją drugą stronę. Uśmiechnełam się i odpowiedziałam:
- To tak jakbyś zemdlał i budzisz się dopiero rano, nie pamiętasz co było w nocy. Może z jednym wyjątkiem, kiedy za dnia się zdrzemnę spotykam "ją".
- Bardzo się różnicie? - zapytał.
- Jak dzień i noc. Zaraz zobaczysz.
Już po chwili zaczełam tracić świadomość.
Z jego perspektywy wyglądało to tak: stałam się "świecąca" w złotym kolorze, potem zmienił się w czarny i koniec. Zmieniłam się.
W końcu noc! Chwila, co to za jeleń? Ach to chyba ten jeden z tej dwójki. Opowiedziała mi o nich, kiedy się przespała.
- O jeleń! - zaśmiałam się drwiąco. - Nie, przepraszam książe, z takimi rogami.
Chyba mu się nie spodobało. Kocham drwić sobie z takich dziwnych stworzeń.
- Jak cię zwią? - zapytałam jakbym była dzieckiem. - Księciem dziwolągów?
<Asaki?>
- To tak jakbyś zemdlał i budzisz się dopiero rano, nie pamiętasz co było w nocy. Może z jednym wyjątkiem, kiedy za dnia się zdrzemnę spotykam "ją".
- Bardzo się różnicie? - zapytał.
- Jak dzień i noc. Zaraz zobaczysz.
Już po chwili zaczełam tracić świadomość.
Z jego perspektywy wyglądało to tak: stałam się "świecąca" w złotym kolorze, potem zmienił się w czarny i koniec. Zmieniłam się.
W końcu noc! Chwila, co to za jeleń? Ach to chyba ten jeden z tej dwójki. Opowiedziała mi o nich, kiedy się przespała.
- O jeleń! - zaśmiałam się drwiąco. - Nie, przepraszam książe, z takimi rogami.
Chyba mu się nie spodobało. Kocham drwić sobie z takich dziwnych stworzeń.
- Jak cię zwią? - zapytałam jakbym była dzieckiem. - Księciem dziwolągów?
<Asaki?>
Od Asaki'ego cd Esmeraldy
Zaciekawiła mnie druga strona klaczy, a jak wiadomo ciekawość zawsze u mnie wygrywa. Z tego powodu kiedy tylko zbliżył się wieczór zacząłem szukać klaczy. No i udało mi się to po jakiejś godzinie.
- Skądże. Ktoś taki nie potrzebuje pomocy. - powiedziałem unosząc dumnie pysk do góry. Chamskości to ja się nigdy nie pozbędę.
- To po co przychodzisz? - spytała skrzydlata klacz.
- Tylko z czystej ciekawości. - odparłem obchodząc klacz dookoła. Chciałem zapamiętać jak wygląda aby ocenić jej przemianę. - A takie pytanko jak to jest przemieniać się co noc? - spytałem z lekkim wrednym uśmieszkiem stając przed klaczą.
< Esme? Tja ta wena ;-; >
- Skądże. Ktoś taki nie potrzebuje pomocy. - powiedziałem unosząc dumnie pysk do góry. Chamskości to ja się nigdy nie pozbędę.
- To po co przychodzisz? - spytała skrzydlata klacz.
- Tylko z czystej ciekawości. - odparłem obchodząc klacz dookoła. Chciałem zapamiętać jak wygląda aby ocenić jej przemianę. - A takie pytanko jak to jest przemieniać się co noc? - spytałem z lekkim wrednym uśmieszkiem stając przed klaczą.
< Esme? Tja ta wena ;-; >
Subskrybuj:
Posty (Atom)