sobota, 13 sierpnia 2016

Od Toriel

Dziś rano postanowiłam już więcej nie być sama i dołączyłam do pewnego malutkiego stada. Na razie poznałam tylko jednego z przywódców białego ogiera Excalibura, wydawał się bardzo oschły i traktował mnie z ostrożnością. Ale myślę że w środku nie jest taki a zachowuje się dlatego że chce jak najlepiej dla stada. Postanowiłam objąć stanowisko uzdrowiciela bo to coś na czym się zam i chcę być przydatna, ale do tego potrzebowałam kilku ziół więc wybrałam się po nie do pobliskiego lasu. Były one bardzo obfite w różnorakie rośliny i owoce ale nigdzie nie mogłam znaleźć królewskiego zioła, pamiętam że rośnie ono w górach. Ale czy tutaj mamy jakieś  góry? Nie zdążyłam się spytać o nie ogiera, a jeszcze nie znam tak dobrze terenów. Westchnęłam i z rezygnacją spojrzałam na niebo, nagle coś przeleciało obok mnie. Wystraszona odskoczyłam na bok i spojrzałam w tamtym kierunku. Moim oczom ukazała się piękna kremowo-biała klacz ze skrzydłami.
- Wystraszyłam cię? - Spytała i uśmiechnęła się do mnie.
- Może troszeczkę. - Zaśmiałam się.
- Wybacz mi nie chciałam. Jestem Esmeralda jedna z przywódców tego stada. Ty musisz być nową klaczą prawda?
- Tak, jestem Toriel ale mów mi Tori. - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. - Czy mogłabyś mi pokazać gdzie są góry?
- Góry? Hmm... Są na północ od tego lasu. Czemu chcesz się tam udać?
- Szukam ziół, a jedno z nich rośnie tylko tam.
- Rozumiem, jesteś uzdrowicielką?
- Tak, dziękuję za pokazanie drogi.
- Nie ma za co, do zobaczenia później Tori. - Odpowiedziała Esmeralda i wzbiła się w powietrze.
Uśmiechnęłam się do niej na pożegnanie i ruszyłam drogą wskazaną przez klacz. Moja podróż na szczęście nie trwała długo, wzgórza znajdowały się niedaleko lasu w którym szukałam ziół. Zaczęłam powoli wspinać się na skały gdy nagle za sobą usłyszałam ryk. Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam wielkiego brązowego niedźwiedzia. Drapieżnik patrzył się na mnie dzikim  wzrokiem zawył jeszcze raz i zaatakował mnie łapą, spadłam ze skał i uderzyłam w ziemie. Usłyszałam jak coś pęka, powoli wstałam nie złamałam żadnej z nóg więc co to było? Stanęłam na przeciwko niedźwiedzia i wyprostowałam się.
- Sam tego chciałeś - Powiedziałam cicho. Chciałam przyzwać ognień ale nie udawało mi się to, na moje oko spłynęło coś mokrego. O nie! Czyżby mój róg pękł? Drapieżnik ryknął i uderzył mnie drugi raz łapą, nie zdążyłam odskoczyć i znów wylądowałam na ziemi. W głowie mi huczało a moje nogi były jak z waty, niedźwiedź stanął nade mną i obnażył kły. Chciałam go kopnąć ale nie mogłam zapanować nad drżeniem.
- Odejdź stąd... - Szepnęłam i zamknęłam oczy. Czyżby to był mój koniec? Nagle usłyszałam dziwny huk, powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Excalibura stojącego na tylnych nogach tuż przed niedźwiedziem. Drapieżnik również stanął na nogi i zamachnął się łapą, ogier odskoczył w bok , odwrócił się tyłem i kopnął do w pierś. Niedźwiedź zatoczył się w tył i ryknął, opadł na cztery łapy i zaszarżował na przywódcę. Ale ten zamiast odskoczyć zrobił to samo.
- Co robisz? On jest silniejszy od ciebie. - Powiedziałam, chciałam wstać i pomóc ale moje ciało było sparaliżowane przez strach.
Zwierz był coraz bliżej otworzył pysk i miał już rzucić się na ogiera gdy ten podskoczył do góry i wylądował na jego grzbiecie. Usłyszałam charakterystyczny chrzęst łamanych kości, odwróciłam głowę i zamknęłam oczy.
- Co tutaj robiłaś?
Otworzyłam oko i zobaczyłam Excalibura nachylającego się nade mną.
- Ja...Ja szukałam ziół.. - Szepnęłam.
- Sama? W górach?
Kiwnęłam potakująco głową po moim czole spłynęła stróżka krwi, zapomniałam o moim rogu... Teraz gdy jest uszkodzony nie mogę używać swoich mocy. Powoli podniosłam się na nogi,w głowie mi się zakręciło i zatoczyłam się do tyłu.
- Aż tak mocno cię zranił? - Spytał biały ogier i chwycił mnie nim upadłam.
- Ahh... Nie aż tak, ale uszkodził mój róg.. - Westchnęłam.
( Excaliburze dokończysz? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz